środa, 2 maja 2012

ostatni dzień kwietnia

Spędziłam na dworze w otoczeniu llki, motyli, aparatu oraz pewnej lalkowej znajomej :)
Pogoda była piękna, ale cholerna gorączka. Dużo poświęciłam- lakier na kilku paznokciach i zbite palce.
Rączka Kimki wpadła mi za taką stertę kamieni i musiałam te wielki szmule przenowić żeby wyciągnąć małą rąsie Kimichie. Ale najważniejsze że ją odzyskałam...
K:Znowu te mlecze.
J: Nie narzekaj, sesjuję cię.



K: Miałam być ja , a nie igły.
J:Ależ jesteś kiochanie. W tle/




Ta chlerna sterta kamieni, którą to musiałam rozkopać
a następnie znowu złożyć w jedną całość.

1 komentarz: