Cóż... W sumie to moje... siedzą na dworze ! Zosia to by pewnie w domu sobie leżała (tu kuliła się pod ścianą , bo boi się że jakikolwiek jej ruch może komuś przeszkadzać), ale mam jeszcze ten wulkan - Kimichie....
PS Przy robieniu tych zdjęć miałam straszną frajdę, mimo tego że trochę zmokłam i że daleko żeby zrobić zdjęcia iśc nie musiałam (bo aż na balkon). Serio. Musze to przy najbliżeszej okazji powtórzyć...
PS Przy robieniu tych zdjęć miałam straszną frajdę, mimo tego że trochę zmokłam i że daleko żeby zrobić zdjęcia iśc nie musiałam (bo aż na balkon). Serio. Musze to przy najbliżeszej okazji powtórzyć...
K: Kooooocham deszcz !!!!!
K: Zofijko, chodź na dwórrr !
Z: Ale pada...
K: I co ? Z cukru nie jesteś tylko z plastkiu.
Z: No dobrze... Tylko kaloszki założę...
Kaloszku właź...
K: Już? Gotowa ?!?
Z: Jeszcze parasolka...
Z: Już. Chyba tyle..
W momencie kiedy Zosia wyszła na balkon
mój diabełek Kimki, zniknąła.
Więc macie zdjęcia Zośki na deszczu (było więcej
naturalnie, ale jakość nie powala więc odpuszczam :) )
A potem Kimchia magicznie się pojawiła i cyknęłam
dziewczynom zdjęcia jak patrzą na deszcz :
heh ;)
OdpowiedzUsuń:) hehe
OdpowiedzUsuńty to masz fajne dziewczynki
Ale Zosia ma fajne kaloszki *_* i parasolkę także ;)
OdpowiedzUsuńZa to Kimichie to prawdziwy chochlikowaty demon :D
:D
OdpowiedzUsuńDobrze, że twoim lalkom nie straszny deszcz.
OdpowiedzUsuńFajna parasolka i kalosze.
Odważne dziewczyny !!!!
OdpowiedzUsuńSuper notka...
:)
jesteś cudowna;***
OdpowiedzUsuń